PSV Eindoven ciągle interesuje się brazylijskim obrońcą, ale do ewentualnej sprzedaży daleka droga. Tym bardziej że w tej formacji krakowian zapowiadają się największe ubytki

Pierwsze informacje o zainteresowaniu Marcelem pojawiły się na początku miesiąca. Holendrzy na zakup stopera podobno mogą przeznaczyć nawet trzy miliony euro, ale podobne sygnały docierały kilka miesięcy wcześniej z francuskiego Lille oraz niemieckich Bayeru Leverkusen i Hannoveru 96. Te zespoły nie złożyły jednak konkretnych propozycji, choć na rozmowach w tym ostatnim klubie był nawet menedżer Marcelo.

23-letni obrońca (wczoraj obchodził urodziny) jest obecnie najsmakowitszym kąskiem Wisły. W minionym sezonie był trzecim strzelcem zespołu (zdobył siedem bramek), a w obronie mylił się bardzo rzadko. Dlatego poważne rozmowy o jego sprzedaży zaczynają się od dwóch milionów euro. Na razie jednak nikt takiej kwoty nie zaproponował. Inna sprawa, że choć Marcelo po transferze do Wisły zapowiadał, iż jest to dla niego tylko przystanek do wielkiej piłki, to od półtora roku nie naciska na transfer.


Gdyby opuścił Kraków, to wicemistrzowie Polski mieliby spory problem z obsadzeniem środka obrony, bo w czerwcu kończy się kontrakt Mariusza Jopa i jest mało prawdopodobne, by klub go przedłużył. Z kolei za pół roku wygasa umowa Clebera. Brazylijczyk wiosną nie zagrał ani minuty i powoli przymierza się do piłkarskiej emerytury.

Problemy są również na boku defensywy. Nie zapadła jeszcze decyzja w sprawie prawego obrońcy Pablo Alvareza, któremu kończy się wypożyczenie z włoskiej Regginy. Za Urugwajczyka trzeba zapłacić niemało, bo ok. 400 tys. euro. Tyle samo kosztowali Wisłę m.in. Słoweniec Andraż Kirm oraz Wojciech Łobodziński.