Zakończyła się polska część przygotowań Alberta Sosnowskiego do walki bokserskiej z Ukraińcem Witalijem Kliczką o mistrzostwo świata federacji WBC w wadze ciężkiej. W sobotę "Smok" przeprowadził ostatni trening, a w niedzielę rano wyleci do Gelsenkirchen.

"Z przygotowań jestem zadowolony, ale co innego treningi techniczne i sparingi, a co innego ringowy pojedynek, gdy dochodzi wielka presja i emocje" - powiedział trener Fiodor Łapin, pod którego okiem Sosnowski szykował się w Zakopanem, Wiśle i Warszawie do walki z Kliczką.

Pochodzący z Rosji szkoleniowiec podkreślił, że Sosnowski to zdolny i świetnie umotywowany pięściarz, jednak zastrzega, że w ciągu paru tygodni nie sposób wyeliminować wszystkich mankamentów, np. w defensywie.

"Na pewno są pewne braki, ale postaramy się wykorzystać atuty Alberta, jak szybkość, dynamika i ogromna motywacja. W historii byli różni bokserzy, którzy potrafili wszystko, lecz brakowało im jednego, a najważniejszego - woli zwycięstwa. Tę cechę Sosnowski ma" - dodał.

W niedzielę rano Sosnowski wyjeżdża do Niemiec. Pojedynek o pas WBC odbędzie się 29 maja na stadionie Veltins Arena w Gelsenkirchen. Polski pięściarz zamieszka w Duesseldorfie, a treningi, w tym pokazowe, i konferencję prasową ma zaplanowane w Essen.

"Ostatni tydzień, to nie tylko działania medialne. Nie zabraknie tarczowania, walki z cieniem, czyli normalnych zajęć bokserskich" - stwierdził 42-letni Łapin.

Do Niemiec przenosi się też Kliczko, który trenował w "cywilizacyjnej głuszy" w austriackich Alpach. Ukraińscy dziennikarze narzekali, bowiem zasięg w telefonach komórkowych prawie zanikł. Takich zmartwień nie miał czempion, który szukał spokojnego miejsca i "świętego spokoju". Wraz z trenerem Fritzem Sdunkiem przygotował strategię na polskiego pretendenta, a w wolnych chwilach grał w... tenisa stołowego.